czwartek, 13 października 2011

Z kocim pozdrowieniem

Dziękuję Wam wszystkim za życzenia dla mojej Tygrysicy. Minionej nocy były jeszcze wprawdzie jakieś sensacje żołądkowe, ale miejmy nadzieję, że wszystko już będzie w porządku. W każdym razie Pan Doktor nie miał roboty, mógł za to sobie poprzytulać kotka. Ostatnie obserwacje pokazują, że kot nie oślepł, a przynajmniej nie całkowicie, bo ruch w okolicach oczu powoduje reakcję (hura!). Miejmy nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Jeszcze raz dziękuję / dziękujemy. W końcu to tylko zwykły kot, na jednym z wielu blogów... Doceniam.

A tu słitfocia ze specjalnym pozdrowieniem dla Johnny`ego.

10 komentarzy:

  1. Focia słitaśna, ale... ciągle mój makabryczny głód kikuta pozostaje nie do końca zaspokojony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kot to nie jest zwierzę. To stan umysłu. Ja sam mało co nie dostałem zawału jak usłyszałem, że mój mój ma przecięty język i dwie rany szarpane...

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kapitanie - przyjedź do mnie na wódkę, to mój kot zagłaszcze Cię naśmierć.

    @Sebik: weź, bo teraz ja o mało nie dostałam zawału...

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, tak wygląda codzienność wiejskiego kota. Jeśli dorzucić jeszcze gorączkę jaką miał no to już w ogóle było ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie od zakażonych ran. Biedactwo...
    Ale wiem coś o losie wiejskiego kota. Jednej takiej kotce musieliśmy usunąć całe oko po tym, jak dostała kamieniem od sąsiada.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za tępy naród... Jednak trzeba przywrócić eugenikę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektórzy ludzie nie powinni mieć zwierząt. Ja na przykład nie mam, bo wiem że nie czułyby się u mnie dobrze, toteż nie kupuję na siłę psów, kotów ani nawet rybek. Ale gdy widzę, jak niektórzy traktują swoje lub cudze zwierzaki, ciśnienie mi rośnie i mam ochotę pojechać po chamach serią z automatu.

    OdpowiedzUsuń
  8. To nazywa się wyrywaniem chwastów.
    Bardzo mi się podoba Twoje odpowiedzialne podejście. Zwierzę to nie mebel, tylko żywe stworzenie ze swoimi potrzebami. Ja np. bardzo chciałabym mieć akwarium z rybkami, ale z góry wiem, że zabrakłoby mi zapału, żeby należycie o nie dbać, więc w ogóle się nie zabieram za sprawę, bo po co męczyć stworzenia?

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet jeśli traktują je dobrze to za samo trzymanie labradora albo bernardyna w czterdziestometrowym mieszkaniu powinno się bić w łeb i patrzeć czy równo puchnie.

    OdpowiedzUsuń