poniedziałek, 26 marca 2012

Język polski na wymarciu

Język polski staje się powoli gatunkiem zagrożonym. Nie chodzi mi tu o sposób w jaki porozumiewa się młodzież. Są bowiem rzeczy, które są normalnymi procesami kiedy język podlega zmianom, są też zmiany wymuszone np. przez rozwój możliwości wysyłania smsów (mało miejsca więc powstają skróty). Jednak mimo to nadal pozostają obszary, w których należałoby się spodziewać poprawnego używania języka polskiego. Dziennikarstwo pod tym względem zeszło na psy, zwłaszcza to "szybkie" - internetowe. Zauważam to z przykrością, bo kiedyś prasa i telewizja były ostoją języka polskiego, o dykcji prezenterów telewizyjnych nawet nie mówiąc. Kiedyś też urzędnik był osobą wykształconą, a językowi dokumentów urzędowych nie można było niczego zarzucić. Dziś czytam pismo z urzędu skarbowego, które głosi (zachowana pisownia oryginalna):

"...w sprawie zwrotu podatku od towarów i usług nie którym podmiotom..."

Jeśli ktoś nie widzi błędu podpowiadam: powinno być napisane "niektórym", to jest jeden wyraz. W sumie dobrze, że jeszcze przecinka nie dodali pomiędzy tymi wyrazami, w końcu zawsze się go stawia przed słowem "który" (widywałam i takie kwiatki). Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.

niedziela, 18 marca 2012

Inauguracja sezonu


Sezon rowerowy uważam za otwarty. Kondycha - dramatyczne zero. Radocha - absolutny max maxów.

Jeśli chodzi o GP Australii to było ciekawie, nie powiem, że nie... Trzymanie kciuków za Jensona Buttona to był dobry pomysł. Przy okazji pan Borowczyk mógłby skupić się bardziej na komentowaniu tego, co dzieje się na torze, niż gadaniu o dupach, nawet tak ładnych jak Nicole Scherzinger.
Za tydzień Malezja.

Refleksja skojarzeniowa: 
Wczoraj jadąc wzdłuż Wisłostrady usłyszałam gwizd silnika. Może byłam zasugerowana dopiero co oglądanymi kwalifikacjami F1, ale jedyne skojarzenie jakie powstało w mojej głowie było takie, że za chwilę przemknie obok mnie jakiś bolid! W rzeczywistości był to motocyklista na bardzo szybkiej, sportowej maszynie. Radaru w oczach nie mam, ale na moje oko bliżej mu było do 200 km/h, niż do 100 km/h. Darł slalomem między samochodami i w ułamku sekundy zniknął mi z oczu. Uszu mych dobiegł później dźwięk redukcji biegów i schodzenia silnika z obrotów. Dopadła mnie refleksja, że gościu leciał pewnie blisko dwieście na godzinę, w mieście, a na sobie miał tylko kask, skórzaną kurtkę i jeansy. Idzie wiosna, będą warzywa.

piątek, 16 marca 2012

Końcowe odliczanie do GP Australii AD 2012

Do rozpoczęcia nowego sezonu Formuły 1 został 1 dzień i 19 godzin. Otwarcie tradycyjnie w Melbourne w Australii, więc GP o nieprzyzwoicie wczesnej porze w Europie. Ale z tego samego powodu mogłam sobie dziś rano, przed wyjściem do pracy, podejrzeć pół godzinki drugiego treningu. 


Z powodu braku w stawce Roberta Kubicy znów mam dylemat, za kogo trzymać kciuki w tym sezonie... Mam wciąż nadzieję, że Robertowi uda się wrócić do F1 mimo, że dochodzą słuchy o tym, że testuje rajdówki. Póki to nie nastąpi będę chyba kibicować temu panu po lewej, czyli Jensonowi Buttonowi. Na tym zdjęciu rozmawia z Australijczykiem, Markiem Weberem. Button jest Anglikiem, Weber Australijczykiem, więc niby dla obydwu język angielski jest językiem ojczystym. Niemniej jednak konia z rzędem temu, kto od razu i bez zająknięcia zrozumie Marka Webera. ;-) 

Zabij swoje dziecko, zostań celebrytą

Taka refleksja nasunęła mi się, kiedy zobaczyłam dziś obrazek na Wirtualnej Polsce.


Tylko patrzeć, jak zaproszą tę osobę do jakiegoś modnego programu, którego celem jest produkowanie osób znanych - tzw. celebrytów, a w którym ludzie najczęściej robią z siebie debili.
Kiedyś, panie, to trzeba było mieć talent, być wybitnym w swojej dziedzinie, wzbudzać prawdziwy podziw i szacunek swoją pracą i osiągnięciami, żeby być SŁAWNYM, żeby być prawdziwą GWIAZDĄ. Dziś wystarczy gadać głupoty, ubierać się na różowo, wyglądać jak kretyn, zrobić z siebie debila, albo zabić swoje dziecko (no dobra - nie udowodniono rodzicom świadomego działania), żeby budzić niezdrowe zainteresowanie tzw. mediów. Czasami wystarczy jedynie mieć kupę kasy. A jak dużo o tobie piszą stajesz się CELEBRYTĄ. To słowo wywodzi się z języka angielskiego i oznacza osobę sławną. Dziś jednak mocno się zdewaluowało w stosunku do prawdziwej sławy, o jakiej wspominałam parę zdań wcześniej. Dzisiejszy celebryta, to już nie to samo co dawniej prawdziwa gwiazda.

czwartek, 8 marca 2012

Na Dzień Kobiet - wierszyk:

Dzisiaj Dzień Kobiet, więc cycki w górę
i odrzuć z twarzy gradową chmurę. 
Niech żyje cellulit i kurze łapki,
bo i tak jesteśmy fajowe babki!

/dostałam od I./

czwartek, 1 marca 2012

Wróć na kurs prawa jazdy, wstydu oszczędź...

Pamiętacie mój wpis dotyczący Policjanta kierującego ruchem na skrzyżowaniu? Od wczoraj wysuwam nowy postulat. Mianowicie należy położyć większy nacisk na szkolenie kierowców w sytuacji gdy na skrzyżowaniu ruchem kieruje policjant POMIMO DZIAŁAJĄCEJ SYGNALIZACJI ŚWIETLNEJ. Wczoraj znów miałam wątpliwą przyjemność obserwować, jak policjant dał wyraźnie znać lizakiem, że auta mają stać i kiwnął na kierunek prostopadły, by jechał dalej. Dwie sekundy później zapaliło się zielone i geniusze ruszyli... Wprost na policjanta i prosto pod koła tych, którzy jechali im w poprzek. Bo zielone, nie..? Biedny policjant lizakiem prawie dotknął przedniej szyby pierwszego wyrywnego, żeby mu pokazać, że jednak nie pozwolił mu się ruszyć. W końcu miał zielone, tak czy nie?
W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że nie mam prawa jazdy. Nie przeszkadza mi to jednak orientować się w znakach drogowych, nawet tych, które mnie nie dotyczą, oznaczeniu poziomym i światłach. No i większości znaków pokazywanych przez policjanta kierującego ruchem.