czwartek, 29 września 2011
poniedziałek, 26 września 2011
Reflekszyn 7
"Najpotężniejszą bronią człowieka jest odwaga.
Bo jest niewidzialna, nie wymaga amunicji i nikt nie zakłada z góry, że jesteś w nią uzbrojony".
Bo jest niewidzialna, nie wymaga amunicji i nikt nie zakłada z góry, że jesteś w nią uzbrojony".
znalezione na: www.demotywatory.pl
Zasłyszane w podróży
http://www.thevisitor.pl/index.php?id=84
Jadę tramwajem. Obok mnie rozmawia dwójka młodych ludzi.
On: Lubisz pofilozofować.
Ona: Lubię.
On: Porozmawiać poważnie o życiu i śmierci.
Ona: O śmierci nie. O życiu.
Chwila refleksji.
Ona: Ale to wiesz, nie z każdym się da tak porozmawiać. Mam takich znajomych, którzy potrafią rozmawiać tylko o imprezach. Albo o seksie. To o czym mam z nimi rozmawiać...
W tym momencie koleś powiedział na głos to, co ja pomyślałam.
On: O seksie. I o imprezach.
Nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu...
niedziela, 25 września 2011
Człowiek w kuli
W tej kuli, która pływa w Wiśle jest człowiek. Od kilku minut usiłuje wstać... ;-)
Ot, niedzielne przedpołudnie. A propos. Taka refleksja mnie naszła w sobotnie (dla odmiany) przedpołudnie. Po czym poznać, że jest weekend? Mijający cię faceci na rowerach są nieogoleni. ;-)
Ot, niedzielne przedpołudnie. A propos. Taka refleksja mnie naszła w sobotnie (dla odmiany) przedpołudnie. Po czym poznać, że jest weekend? Mijający cię faceci na rowerach są nieogoleni. ;-)
sobota, 24 września 2011
Gówno w lesie
Pamiętacie ten dialog Anioła z panią Ewą z "Alternatyw"? Ona powiesiła brązowe zasłony, on zielone i jak to teraz wygląda? Jak gówno w lesie. Dokładnie tak samo skojarzył mi się widok niereklamowej (jeszcze!) płachty, a raczej płacht, które od dziś zasłaniać będą konstrukcję Mostu Średnicowego. To zamiast malowania jej (konstrukcji) na czerwono. Przed ERŁO będzie już tu wisieć normalna reklama.
Ja w ogóle jestem zdania, żebyśmy wszystkie budowle w Warszawie i nie tylko zasłonili takimi szmatami. A co, jak szaleć, to szaleć. Do wszystkiego, jak leci, przybić haki i wieszać szmaty. Galerie handlowe, zabytki, kościoły, bloki, wieżowce - poszło! Ale będzie, kurwa, pięknie...
wtorek, 20 września 2011
Bonus do 47 akcji GTWb
A tu mam jeszcze bonus do akcji o Warszawie w świetle latarń. Zdjęcia zrobione w styczniu bieżącego roku po jednym i po drugim końcu Nowego Światu. To drugie zwłaszcza mi się podoba. I nie ma jeszcze klubu Flow...
Kubica wraca do zdrowia
Siedem miesięcy czekałam na takie zdjęcie:
http://www.tvn24.pl/12694,1718020,0,1,kubica-juz-usmiechniety-z-opatrunkiem--ale-bez-kul,wiadomosc.html
Naprawdę widać, że Robert przybrał na wadze. Chociaż przez chwilę nie będzie tym zabiedzonym chłopakiem, który siada za kierownicą bolidu F1. Forza Kubica! Siamo con te.
http://www.tvn24.pl/12694,1718020,0,1,kubica-juz-usmiechniety-z-opatrunkiem--ale-bez-kul,wiadomosc.html
Naprawdę widać, że Robert przybrał na wadze. Chociaż przez chwilę nie będzie tym zabiedzonym chłopakiem, który siada za kierownicą bolidu F1. Forza Kubica! Siamo con te.
poniedziałek, 19 września 2011
Snooker, czyli lecimy w kulki.
Przyjechała na obiad moja Mama.
Obiad podany, a ponieważ człowiek z pełną miską pod nosem nie jest skory do gadania, to wcinamy i gapimy się w pudło. Z początku zwierzątka, czyli Animal Planet. Mama nie ma kablówki, to u mnie nadrabia. Ale mnie znudziło się patrzenie jak krokodyle pielęgnują odwieczne prawa natury korzystając z migracji bydła w Afryce. Przerzucę. Przerzucaj. Trafiam na EuroSport i turniej snookera. Zostawiam i o dziwo wszystkim pasuje, nawet Mamie. Myślę sobie zrobię za przewodnika, bo się kobiecina zgubi. No to patrzymy, a ja tłumaczę i objaśniam co teraz zawodnik będzie wbijał, dlaczego tak, a nie inaczej, do czego pozycjonuje, co następne, co to jest snooker i dlaczego tamten dostał punkty, jak ten nie trafił, bla, bla. Wreszcie moja Rodzicielka zadaje sakramentalne pytanie: "A dlaczego on mu te kule wciąż wyjmuje z powrotem?" Bo go nie lubi...
Mojej Mamie snooker przypadł do gustu i żałowała, że nie ma kablówki, żeby sobie mogła pooglądać. Coś mi mówi, że repertuar interesujących kanałów w moim telewizorze właśnie się powiększył...
sobota, 17 września 2011
Sobotni poranek...
...w bloku z wielkiej płyty.
A za ścianą sąsiad skuwa glazurę w łazience. Wrażenia akustyczne: ŁUUUP! młotem i odgłos osypującego się gruzu - bezcenne. Ja akurat wcześnie wstaję, ale nie zazdroszczę tym, którzy w weekend lubią pospać do południa.
piątek, 16 września 2011
Remont / rewitalizacja Próżnej
Temat wraca, jak bumerang. Jesli to kogos nudzi, to przepraszam, ale dla mnie to ważne.
podniecałam się, ze remontują, a tymczasem znalazłam info, jak to dokładnie wygląda... Okazuje się, że z przedwojennych kamienic zostaną jedynie ściany frontowe od ul. Próżnej... :-(((
Znalazłam takie coś: http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=1155843&page=12. Niby tam na koniec, gdzie załączona jest wizualizacja, jakie to będzie piękne, jak skończą, tam jest napisane, że nowy właściciel będzie odtwarzał drewniane stropy i przedwojenne stiuki, ale... Na zdjęciach widzę, że są rozbierane przedwojenne cegły... Mam mieszane uczucia, przyznaję. Sercem chciałabym ocalić jak najwięcej z tamtego miejsca. Odtworzone nie będzie już takie samo...
poniedziałek, 12 września 2011
Parowozik
Przyznaję, ze nie wiem od kiedy owa machina tam stoi, gdzie stoi. Kiedyś przejeżdżałam tamtędy kilka razy w tygodniu i jakoś jej nie zauważyłam. Przykuła moją uwagę na ostatniej wyprawie rowerowej.
niedziela, 11 września 2011
Dziesięć lat temu, jedenastego września
Mówi się, że są takie chwile w historii, że każdy z nas pamięta dokładnie gdzie był i co wtedy robił.
Dziesięć lat temu pracowałam w taksówkach. Nie pamiętam, jaki to był dzień, ale jakiś powszedni, w tygodniu. Poniedziałek? Normalnie zmiana następowała o godzinie 7-mej i 19-tej. Tego dnia koleżanka poprosiła mnie, żebym zmieniła ją wcześniej, więc jechałam do pracy na 16-tą. Miałam dobry humor i pogoda też dopisywała. W pracy mieliśmy telewizor (na długie nocne godziny). Weszłam do pokoju zadowolona z żartem na ustach. Rzuciłam okiem na ekran telewizora i pomyślałam, że trafił się jakiś film katastroficzny. Chyba nawet powiedziałam coś na ten temat. Pamiętam, że atmosfera była dość nerwowa i zaraz któraś z dziewczyn mnie opieprzyła, że mam się zamknąć, to nie film, to Ameryka na żywo. Usiadłam i zamilkłam. Patrzyłam w ekran tv usiłując ogarnąć co się dzieje. Wtedy po raz pierwszy oglądałam TVN24 i to chyba tydzień na okrągło. Przerażała mnie szatańskość pomysłu rozbicia samolotów pasażerskich - użycia ich w takim celu oraz fakt, że taki cios udało się zadać Ameryce - światowemu mocarstwu.
Następnego dnia gazety pisały "Wojna w Ameryce". Pamiętam komentarze, że to pierwsza wojna w nowym tysiącleciu.Pamiętam plakaty na przystankach z cytatami rozmów z linii 911 i informacje, że ludzie skaczą z okien WTC - "It`s raining bodies"...
Tydzień wcześniej przypomniałam sobie historię pilota bombowca z drugiej wojny światowej, który w gęstej mgle zabłądził nad nowym Jorkiem i rozbił się o Empire State Building (o ile się nie mylę). Pamiętam, że wówczas pomyślałam sobie, że w dzisiejszych czasach byłoby to niemożliwe...
niedziela, 4 września 2011
Jeszcze jedno piwo, czyli Sabaton w Warszawie.
Pierwszy support – Skull Fist. Support po prostu świetny. Chociaż chwilami miałam wrażenie, ze jestem na koncercie Halloween, bo muzyka w tym typie.
Drugi support – Primal Fear – kompletnie nie moja bajka, chociaż tłum skandował „Pri-mal-Fear”. Aranżacja i wyjący falsetem wokal kojarzył mi się silnie z Judas Priest. Chociaż na korzyść Primal Fear muszę oddać, że ich wokalista wyrabiał się genialnie, by wykrzyczeć te swoje wysokie partie, czego o marnych popisach wokalisty Judasów live powiedzieć nie można.
A potem długo nas trzymali, jak zwykle. Publika co chwila skandowała „SA-BA-TON”, co właściwie nie zmieniło się przez następne półtorej godziny. W oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru tłum odśpiewał motyw przewodni z „Czterech pancernych...”. Kapcie mi spadły. Tuż przed pojawieniem się kapeli usłyszeliśmy i odśpiewaliśmy „The Final Countdown”, a skoro final, to już wiadomo było, że scena gotowa i zaraz się pojawią. Zauważyłam, że pośród ludzi pod sceną i na trybunach amfiteatru pojawiły się biało-czerwone flagi. Wrażenie niesamowite.
Zaczęli od razu mocno: „Ghost Division”. Nogi i głowy same chodziły, a ręce wystrzeliły w powietrze.
Wokalista Sabatonu gadatliwy jest, mówił w przerwach, że do Polski przyjeżdża się dla dwóch rzeczy: kobiety i piwo. I stwierdził, że po tych kilku dniach trasy koncertowej po Polsce przestanie się mieścić w swój obcisły podkoszulek, bo urośnie mu brzuch od piwa, w miejsce sześciopaka. A za którymś razem skandowali mu właśnie „jeszcze-jedno-piwo!”, nawet ładnie to powtórzył po polsku, a potem, kiedy sięgnął puszkę piwa usłyszał „do dna”, albo „wypij-całe”, już nie pamiętam*. Przyznał, że nie bardzo wie, o co ludziom chodzi, ale spytał: „You want me to finnish this?”, a odpowiedź tłumu rozwiała wątpliwości. Wtedy usłyszeliśmy, że jesteśmy „Fucking crazy polish people”. Cóż mu zatem pozostało, przechylił puszkę, pałkier klepnął rytm, a publika dała swój doping. Kiedy opróżnił puszkę beknął przeciągle do mikrofonu, co wzbudziło kolejny aplauz.
Na scenie pojawiali się różni goście. Byli dwaj panowie w mundurach lotników z czasu Bitwy o Anglię, którzy pomogli zapowiedzieć „Aces in Exile”. Pojawił się też pan z zardzewiałym hełmem polskim z okresu drugiej wojny światowej. Hełm – obniesiony przed publicznością przez wokalistę – został znaleziony podczas prac wykopaliskowych na terenie bitwy w obronie Wizny i to był wstęp do „40:1”. W pewnym momencie powiedział, że teraz będzie bardzo poważnie, poprosił o światełka zapalniczek i odśpiewaliśmy dzielnie „The Final Solution”. Nie pamiętam już, przy którym z tych kawałków pokazywał, że ma z wrażenia gęsią skórkę na ręku.
Gadał też dużo o tym, dlaczego piszą dużo o polskich bitwach i potyczkach z drugiej wojny światowej, wspominał i dziękował polskiemu fanklubowi Polish Panzer Batalion. Kiedy skandowaliśmy „dziękujemy”, a nie zdarzyło się to raz, powiedział, że odkąd koncertują w Polsce spotykają się z tak wspaniałą reakcją publiczności, że to oni nam mówią „dziękujemy”. Słyszałam potem w tłumie komentarze, że jak zwykle sypał cukrem. Sama zaś z ciekawością obserwowałam pływanie na falach ludzkich rąk, jakie uskuteczniano pod sceną. Tłum na swoich rękach niósł leżącego delikwenta w kierunku sceny, a potem chwytały go silne i niezwykle wprawne ramiona któregoś z ochroniarzy i bezpiecznie odstawiały na ziemię. Wokalista wspomniał i o tym mówiąc, że publika w Polsce robi wspaniałą atmosferę. Dużo uwagi poświęcał też swojemu penisowi, zwłaszcza zapowiadając „Metal Ripper” - „It`s important thing. I didn`s say it`s big”. Bisy były dwa i na sam koniec dostaliśmy „Primo Victoria” i oczywiście kawałek, którego w Warszawie zabraknąć nie mogło... W pięknych słowach, o przeszłości naszych ojców i braci, zapowiedział utwór o walce, o której świat nie miał pojęcia, czyli „Uprising”. Zasuwał po scenie zaopatrzony w polską flagę. Wrażenie było niesamowite, kiedy kilkaset gardeł krzyczało: „Warszawo, walcz!”.
Na tym zdjęciu zwracam uwagę na dwie rzeczy: baner wspomnianego wyżej Polish Panzer Batalionu oraz młodocianego fana Sabatonu, ubranego w koszulkę i hełm z biało-czerwonym otokiem.
A to już napotkane podczas powrotu. Jestem fotografem jednokomórkowym, więc dobrze nie widać w świetle latarni, ale po lewej stronie rejestracji jest znaczek symbolizujący Eddiego - maskotkę Iron Maiden, a po prawej napis Sabaton.
A to już fragment pochodu powracających z koncertu. Trochę nas tam było...
Było bosssko. Kto nie był, niech żałuje. Jak będę znów grali w Warszawie, to na pewno się jeszcze wybiorę.
*) Oni mu skandowali "pij-do-dna". Przypomniało mi się.
Dopisek z dnia następnego.
Dzięki uprzejmości i pamięci Zoltana (dzięki człowieku!) otrzymałam link do takiego oto wpisu na Wykopie, dotyczącego zespołu Sabaton i jego koncertu we Wrocławiu (pisownia oryginalna):
"Jak Sabaton traktuje swoich fanów? (są cycki)
Najpierw pare informacji o mnie: Mieszkam we Wrocławiu i jestem fanem Sabatonu od prawie 2 lat. Niestety nigdy nie byłem na ich koncercie, do wczoraj. Z braku środków na bilet (90zł w przedsprzedarzy) postanowiłem udać się do jednego z empików na chociaż spotkanie z zespołem. Niestety spóźniłem się na nie, więc postanowiłem przejsć się do rynku. Po drodze, koło budynku opery spotkałem zespół wsiadający do taksówki. Szybkie zebranie odwagi i juz biegłem w ich kierunku. Joakim Brodén dał mi autograf, i powiedział: do zobaczenia na koncercie. odpowiedziałem że mnie nie stać, wtedy wyciągnął telefon i kazał zapisać ni swoje imię i nazwisko. otrzymałem darmową wejściówkę na koncert. Słowa dotrzymał i już parę godzin później byłem na koncercie. Był wspaniały.
w tym miejscu chciałbym podziękować całemu zespołowi za koncert, za wejściówkę i za wszystko.
(tekst był pisany pod wpływem silnych emocji)
P.S. Jeśli ktoś znałazł czarno zielony futerał z okularami i nadal są one w "jakimś" stanie proszę o informację :)
Obiecane cycki
( . )( . )"
Oryginał można sobie obejrzeć TUTAJ.
*) Oni mu skandowali "pij-do-dna". Przypomniało mi się.
Dopisek z dnia następnego.
Dzięki uprzejmości i pamięci Zoltana (dzięki człowieku!) otrzymałam link do takiego oto wpisu na Wykopie, dotyczącego zespołu Sabaton i jego koncertu we Wrocławiu (pisownia oryginalna):
"Jak Sabaton traktuje swoich fanów? (są cycki)
Najpierw pare informacji o mnie: Mieszkam we Wrocławiu i jestem fanem Sabatonu od prawie 2 lat. Niestety nigdy nie byłem na ich koncercie, do wczoraj. Z braku środków na bilet (90zł w przedsprzedarzy) postanowiłem udać się do jednego z empików na chociaż spotkanie z zespołem. Niestety spóźniłem się na nie, więc postanowiłem przejsć się do rynku. Po drodze, koło budynku opery spotkałem zespół wsiadający do taksówki. Szybkie zebranie odwagi i juz biegłem w ich kierunku. Joakim Brodén dał mi autograf, i powiedział: do zobaczenia na koncercie. odpowiedziałem że mnie nie stać, wtedy wyciągnął telefon i kazał zapisać ni swoje imię i nazwisko. otrzymałem darmową wejściówkę na koncert. Słowa dotrzymał i już parę godzin później byłem na koncercie. Był wspaniały.
w tym miejscu chciałbym podziękować całemu zespołowi za koncert, za wejściówkę i za wszystko.
(tekst był pisany pod wpływem silnych emocji)
P.S. Jeśli ktoś znałazł czarno zielony futerał z okularami i nadal są one w "jakimś" stanie proszę o informację :)
Obiecane cycki
( . )( . )"
Oryginał można sobie obejrzeć TUTAJ.
czwartek, 1 września 2011
1 września A.D. 2011
I nie pytaj mnie o nią, znasz ją doskonale
Nie pytaj co tobie da, lecz co ty możesz zrobić dla niej
Codziennie w innym stanie ją spotykasz
Lecz czujesz tylko dumę, gdy ktoś o nią cię zapyta.
Nie pytaj co tobie da, lecz co ty możesz zrobić dla niej
Codziennie w innym stanie ją spotykasz
Lecz czujesz tylko dumę, gdy ktoś o nią cię zapyta.
Eldo "Nie pytaj o nią"
Subskrybuj:
Posty (Atom)