środa, 28 września 2016

„Gdyby mężczyźni mieli rodzić dzieci, aborcja byłaby sakramentem”.



Widzę, że nie wszyscy orientują się o co chodzi w protestach przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Postanowiłam wtrącić swoje trzy grosze. 

Na samym początku chciałabym przyznać, że własnych dzieci (jak na razie) nie posiadam. Uważam również, że idea ochrony życia poczętego jest wzruszająco piękna i ze wszech miar godna pochylenia się nad nią. Skoro wiadomo, że z połączenia komórki jajowej kobiety i plemnika mężczyzny powstaje człowiek, za bezsensowne uważam dywagacje, do którego tygodnia ciąży można ją usunąć. Idąc dalej tym tropem – czym różni się od siebie zamordowanie np. 40-letniego człowieka, uduszenie noworodka i usunięcie ciąży? Niczym, efektem zawsze jest zabicie człowieka, w jednym z przypadków jeszcze nienarodzonego. Życie jest wartością bezcenną samo w sobie i uważam, że należy dołożyć wszelkich starań, aby mogło rozwijać się, kwitnąć i wydawać owoce. I właściwie w tym miejscu kończą się moje idylliczne wynurzenia, no bo niech podniesie rękę ten, komu nigdy nie przeszła przez głowę myśl, aby cofnąć czas i wyskrobać Hitlera? W idealnym świecie spotyka się dwoje ludzi, wiąże się ze sobą, a potem rodzi im się potomstwo i wszyscy żyją razem długo i szczęśliwie.

Z lekcji biologii w szkole podstawowej wiemy, że do zapłodnienia dochodzi w jajowodzie, a później zarodek przesuwa się do macicy, gdzie się zagnieżdża i tam dalej rozwija się ciąża. Tyle, że nasz świat nie jest idealny, nasze organizmy też nie są idealne i okazuje się, że nie zawsze i nie wszystkie procesy przebiegają prawidłowo. Może się zdarzyć, że zarodek nie trafi do macicy, zatrzyma się w jajowodzie i tam zagnieździ – w miejscu całkowicie do tego nieprzystosowanym. Ten stan nazywa się ciążą pozamaciczną i stanowi bezpośrednie zagrożenie życia kobiety, której się przydarzył. Rosnący płód rozerwie wreszcie jajowód, co doprowadzi do śmierci owego płodu, ale także do masywnego krwotoku u kobiety, który bez interwencji chirurgicznej może skończyć się jej śmiercią, że o bólu z tym wszystkim związanym nawet nie wspomnę. Zdobycze medycyny pozwalają nam dzisiaj zdiagnozować taką niebezpiecznie rozwijającą się ciążę i usunąć ją zanim zabije kobietę, która go nosi. Może nawet uda się ocalić jajnik i/lub jajowód i kobieta będzie miała szansę zajść w ciążę po raz kolejny, daj Boże z lepszym rezultatem. Zaostrzenie ustawy aborcyjnej sprawi, że takie zabiegi nie będą wykonywane, a kobiety będą umierały w męczarniach. Względnie będą wykonywane, bo lekarze składali jednak przysięgę Hipokratesa, ale później prosto z sali operacyjnej wszyscy będą lądowali na sali sądowej jako przestępcy. Oszołomiona bólem, zdruzgotana stratą być może wyczekiwanego dziecka matka stanie się kryminalistką i morderczynią. Płód, który nosiła w sobie, który stał się przyczyną jej dramatu będzie miał bowiem więcej praw, niż ona – kobieta, która ileś lat przeżyła, która pracowała i płaciła podatki, która nie może cierpieć w spokoju, której życie również było zagrożone!  Jej życie przestanie się liczyć w momencie przerwania życia płodu, który w niej rósł. Jej cała egzystencja zostanie sprowadzona do macicy, która nie została wykorzystana zgodnie z jej biologicznym przeznaczeniem.

Oczywiście patologia ciąży nie ogranicza się do ciąż pozamacicznych, weźmy chociażby taki zaśniad – wygląda równie paskudnie, jak się nazywa, po szczegóły odsyłam chociażby do Wikipedii. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że w tym przypadku następuje błąd już w fazie zapłodnienia, potem w macicy kobiety rozwijają się nieprawidłowe struktury – bez płodu w ogóle, lub z płodem obumarłym samoistnie. To również jest stan zagrażający życiu kobiety (krwawienie), który obecnie również się operuje łyżeczkując macicę (wyskrobując jej zawartość, dla niewtajemniczonych). Pod rządami znowelizowanej ustawy operacje mogą nie być wykonywane, albo być wykonywane z konsekwencją oskarżenia o aborcję i dalej jak w poprzednim akapicie – matka stanie się kryminalistką.

A wady rozwojowe płodu? Nie jestem zwolenniczką eugeniki, ale zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci np. z bezmózgowiem tudzież innymi poważnymi wadami genetycznymi, które to wady sprawią, że noworodek przeżyje kilka godzin lub dni uważam za skrajne okrucieństwo. A jeśli będzie żył i do końca życia, które nie wiadomo jak długo potrwa, będzie wymagał specjalistycznej opieki i aparatury, to będą wreszcie musiały powstać specjalistyczne ośrodki opieki dla takich ludzi - kto je wybuduje, jakim kosztem to się odbędzie i za czyje pieniądze? Jak zwykle rodzice będą pozostawieni sami sobie.

A poronienie samoistne? Już 10 lat temu słyszałam od mojej pani doktor, że moje pokolenie ma problem nie z zajściem w ciążę, ale z jej utrzymaniem, a ta sytuacja z pewnością będzie się pogarszać. Kobiety zaczną się bać zachodzenia w ciążę, a te, które zajdą będą od razu szły na zwolnienie – co na pewno w ogólnym rozrachunku wszystkim wyjdzie na zdrowie. W razie nieszczęścia poronienia będą musiały udowadniać przed sądem, że nie zrobiły nic, co mogłoby zagrozić ciąży – i znów z matek, które przeżywają dramat staną się kryminalistkami. Ciąża będzie się równała wyrokowi i to wyrokowi śmierci.  Przykład Salwadoru, gdzie obowiązuje całkowity zakaz aborcji dokładnie pokazuje, czym to grozi i jak wygląda w praktyce.

O niechcianych ciążach z gwałtu nie piszę, bo żaden mężczyzna nigdy nie będzie w stanie pojąć czym jest gwałt dla kobiety, więc tym bardziej nie pojmie jego skutków.

Dziś operuje się niektóre wady płodu jeszcze w życiu płodowym, co pozwala na ich wyleczenie i późniejsze normalne życie dziecka i człowieka dorosłego. Zaostrzenie ustawy aborcyjnej to zmieni, bo żaden lekarz nie zdecyduje się przeciąć worka owodniowego, aby nie być później oskarżonym o wywołanie poronienia. Wejście w życie zaostrzonej ustawy może doprowadzić do takich patologii, o jakich nam się nie śniło. Nie mówiąc już o tym, że w dobie rozwoju medycyny, jaki mamy obecnie, całe to dobrodziejstwo stanie nam się niedostępne. Ostatni raz kobiety były tak uprzedmiotowione zdaje się, że przed rewolucją przemysłową w XIX wieku. Cofniemy się o wiele bardziej…
Podsumowując: pisząc „Moja macica, mój wybór” kobiety nie żądają aborcji na życzenie i nie o to idzie protest. Żądają, by widzieć w nich ludzi, którzy mają swoje niezbywalne prawa i nie pozwalają sobie tych praw odebrać. Kobieta nie sprowadza się do macicy i roli matki tylko i wyłącznie. Nie można dopuścić do tworzenia prawa, które będzie karało kobiety za to, że są kobietami. Poczytajcie o Salwadorze, poczytajcie, jak szczęśliwe rodziny tam żyją. I nie powtórzmy tego błędu.