sobota, 25 września 2010

Kto rano wstaje...

Pewnemu młodemu mężczyźnie, z którym dawno się nie widzieliśmy, wysłałam swoje zdjęcia z jazdy na rolkach. W spodniach od dresu i dresowej bluzie, przystrojona jak choinka w ochraniacze (kolana, łokcie, nadgarstki), włos spięty w kucyk. W odpowiedzi napisał: "Jaka Ty laaaskaa jesteś :*:*:*".
Warto było wstać rano i odpalić pocztę, by przeczytać te słowa.

wtorek, 21 września 2010

Bez grosika

Kupowałam dziś kawę. 9,99 PLN. Dałam 10 PLN. Czy może być bez grosika?. Nie. Mina obu pań kasjerek - bezcenna.
Zawsze, zawsze, po prostu zawsze w tym sklepie jest ta sama śpiewka.
Dlatego zaczęłam - dla odmiany - żądać wydania mi tego grosika. Zawsze. Zdziwilibyście się się, jakie panie kasjerki potrafią być wtedy pomysłowe, żeby wydać ci grosz reszty.

piątek, 17 września 2010

Cytaty

Taka refleksja mię wczoraj naszła, że jedni mają w głowie mnóstwo cytatów na każdą okazję, tylko nie mają tychże okazji, aby swoją wiedzę należycie wykorzystać i odwrotnie - są tacy, którym wciąż trafiają się sytuacje, które aż się prosi, by okrasić pięknym cytatem, tylko, że oni ich nie znają.

czwartek, 16 września 2010

Nie budź się...

Mnóstwo rzeczy mam teraz na głowie, wracam do domu bardzo zmęczona, zasypiam i wstaję rano nie pamiętając czy coś mi się w ogóle śniło. Raz w zeszłym tygodniu przytrafił mi się koszmar jakiś, aż się obudziłam w środku nocy.
A dziś nie chciałam się budzić...
Mój dzisiejszy sen był niczym sytuacja w barze rodem z dowcipów - zaczął się od spotkania z moim doradcą finansowym, który kompletnie mi się nie podoba, ale we śnie zaczął on przybierać coraz piękniejszą postać, aż wreszcie stał się pociągającym brunetem, o urodzie ni to męskiej, ni chłopięcej, w każdym razie takiej, której nie mogłam się oprzeć... Zupełnie jak w tym dowcipie barowym, kiedy to brzydka kobieta pięknieje z każdym wypitym piwem bardziej.
Pociągłe spojrzenia i namiętne pocałunki to było coś, w czym zatopiłam się bez pamięci i gotowa byłam na znacznie więcej. Gdyby nie pobudka pewnie byłoby jeszcze milej i przyjemniej między nami. A tak rozmyślałam dziś o Nim całą drogę do pracy...
Jestem, może to lepiej, we śnie Twoim głęboko, tam gdzieś, proszę więc nie budź się...

poniedziałek, 13 września 2010

Rollcage

Wczoraj byłam drugi raz w życiu na rolkach, wówczas jeszcze pożyczonych, teraz już oficjalnie moich. :-)
Jeździłam sobie (o ile to, co wyprawiałam na tych rolkach jazdą nazwać można) po asfaltowych alejkach w parku. Muszę przyznać, że po pierwszych kilku minutach miałam ochotę je zdjąć i rzucić w kąt, ale przetrzymałam dzielnie i rozjeździłam się.
Zwróciłam też uwagę, że początkujący rolkarz, a przynajmniej ja, spotyka się z ogromnym zrozumieniem i życzliwością wśród reszty osób spacerujących (i nie tylko) po parku, czy gdzie tam akurat trenuje. Wiadomo, że wygląda się co najmniej śmiesznie, jadąc w pozycji rozkraczonej żaby na kółkach, ale jakoś nikt się z ciebie nie nabija. Przeciwnie. Raz miałam na kursie kolizyjnym panią na rowerze, która to pani widząc mnie zjechała na bok ustępując mi miejsca. Podziękowałam, a ona mi na to: "Nie ma sprawy. Wiem jak to jest, bo sama się uczyłam". Innym razem dogonił mnie jakiś pan jadący na rowerze i zachęcał do wysiłku, przez chwilę jechaliśmy obok siebie i zamieniliśmy kilka słów na temat jazdy na łyżwach, bo to było owemu panu bliższe. Naprawdę byłam szczerze zaskoczona tymi pozytywnymi przejawami. Wydaje mi się, że każdy rolkarz czy rowerzysta (to było mi do tej pory bliższe) również może liczyć na życzliwe podejście jeśli tylko sam nie będzie jeździł po chamsku i stwarzając zagrożenie dla innych. Bo jak określił to mój znajomy, to taki "pozytywny wkurw", pozytywna zazdrość, że on umie, a ja nie. I taki mały szacun. Cieszy mnie tym bardziej, że powoli i ja dołączam do tego grona.
Kto nie jeździł bodaj raz na rolkach nie zgadnie, jakie i gdzie zakwasy mogą się po tym pojawić...
Przypomniało mi się jeszcze: wczoraj zdobyłam cenną wiedzę, że trawa to mój sprzymierzeniec na rolkach. Na trawie rolki nie jadą, stoi się i chodzi, jak w niewygodnych butach, ale bardzo swobodnie. Nie jeździłam na nartach wprawdzie, ale wydaje mi się, że chodzenie w rolkach po trawie przypominac musi próbę marszu w butach narciarskich. Trawa jest fajna. ;-)
Rollcage to gra na PC; wyścigi niewielkich pojazdów wyposażonych w ogromne koła, co pozwala jeździć do góry nogami, przewracać się przez plecy i kontynuować jazdę. Polecam.

środa, 1 września 2010