wtorek, 30 listopada 2010

Trzy godziny i dwanaście minut

Tyle czasu trwała moja wczorajsza podróż powrotna do domu.
Albo nie jechało nic, albo akurat nie to, na co czekałam. W tym czasie widziałam jeden (słownie: JEDEN) pług śnieżny, po przejeździe którego droga wyglądała o niebo lepiej, ale - jak wiadomo - jedna jaskółka wiosny nie czyni. Minęłam za to dwa zepsute autobusy - obydwa z tych nowych, co daje do myślenia. Czekając na próżno na swój autobus obserwowałam też jadące bokiem, ślizgające się samochody, przy czym przyznam od razu, że nie spodziewałam się, że taka przypadłość może dotknąć Mercedesa 124, przecież to ciężkie bydlę jest. Inna sprawa, że widywałam też opony zalepione na gładko błotem pośniegowym z jezdni, a to wiele tłumaczy.
Udało mi się dostać do środka jednego autobusu - wepchnął mnie napierający za mną tłum ludzki. Tłum ów, sądząc z niektórych wypowiedzi, podobnie jak ja będący w podróży z pracy do domu już od kilku godzin, wykazał się niebywałym wyczuciem sytuacji, co znacznie podniosło morale. Moje na pewno. Humor nie zawiódł, poniżej kilka przykładów.
(...)
- Panie kierowco, prosimy o film!
(...)
- Nie wiedziałem, że robią towarowe te autobusy...
(...)
- Dzwoni mi telefon, ale nie mam jak sięgnąć...
- Pan powie, w której kieszeni, pomożemy!
- On tak fajnie wibruje...
(...)
/jakaś kobieta rozmawiając przez telefon/
- No słuchaj, na rondzie stoję, ja wyszłam z pracy już półtorej godziny temu!
- Pani się nie martwi, na tablicy jest napisane, że za piętnaście minut będziemy już na pętli...
- Błogosławieni ci, co mają tyle miejsca, żeby rozmawiać przez telefon komórkowy.
Pozdrawiam Was serdecznie, wszyscy moi wczorajsi współtowarzysze niedoli. Dziękuję za Wasz humor, bez niego nie dałabym rady.

wtorek, 23 listopada 2010

But

Ilekroć na niego patrzę dochodzę do wniosku, że to but do chodzenia wyłącznie po domu. Dlaczego? Byłoby mi bardzo szkoda zedrzeć na chodniku tę błyszczącą podeszwę...

piątek, 19 listopada 2010

Mamchatam

Wojna o grosz - kolejna bitwa

Znów mój ulubiony sklep z kawą.
Pani oczywiście nie ma wydać, czy może być bez tego grosika. Już miałam się zgodzić, ale wrodzona przekora wygrała. Pani pogrzebała w przegródce kasy i widocznie znalazła tam 5 gr, bo zapytała mnie czy mam 4 gr. Nie. Mam ewentualnie 3 gr.
Teraz uwaga: pani ma 5 gr, ja 3 gr. Gdyby wydała mi w ten sposób reszty, to ja dostałabym o 1 gr za dużo, czyli mój ulubiony sklep z kawą byłby o ten 1 gr stratny. Co się zatem dzieje w takiej sytuacji? Czy pani jest w stanie machnąć ręką na ten grosik?
Nie.
Kazała mi poczekać, pobiegła na zaplecze skąd przyniosła - uwaga! - zafoliowany rulonik jednogroszówek! Przypuszczam, że z 1 zł tego było.
Czyli jednak miała wydać grosika.

niedziela, 14 listopada 2010

Formuła 1 A.D. 2010

No to Jenson Button został zdetronizowany. Nowym, świeżo upieczonym, miłościwie nam panującym Mistrzem Świata Formuły Jeden został właśnie dziś, na bardzo interesującym torze Yas Marina Circuit w Abu Zabi, niejaki Sebastian Vettel, lat 23. "Borówa", czyli Andrzej Borowczyk, cztery lata temu, nazywał go "blond cherubinkiem", kiedy ten 19-letni wówczas gówniarz pojawił się w F1. A dziś chłopię popłakało się w kask po przejechaniu linii mety, słysząc w słuchawkach: "Weltmeister!"
Gratulacje Sebastian!
A teraz cztery miesiące przerwy.

środa, 10 listopada 2010

wtorek, 9 listopada 2010

Rozterka

Czy to możliwe, że w życiu kocha się tylko raz?

A jeśli tak, to czy wszystkie kochania przed są jedynie po to by nauczyć człowieka, jak rozpoznać tę właściwą miłość, by nauczyć go kochać naprawdę? A wszystkie kochania po są jedynie żałosnym wspominaniem tamtego kochania i nieudolną próbą zatrzymania tego, czego już dawno nie ma?

poniedziałek, 8 listopada 2010

Szmira za trzy grosze

Pani sprzedawczyni z mojego ulubionego sklepu (http://duzeka.blogspot.com/2010/09/bez-grosika.html) przeszła dziś samą siebie. Rachunek wyniósł 29,97 zł. Podałam 30 zł. Pani zapakowała zakupy, przybiła pieczątki na karcie, podała mi paragon i z uśmiechem powiedziała "Dziękuję". A reszta? zapytałam. Pani znów się uśmiechnęła. "Ha ha, trzy grosiki" opowiedziała pogodnie i wydała resztę.
Ja może się czepiam, bo mam okres, ale fakt, że kasjerka w sklepie nawet nie zamierza wydać reszty, to już przesada...

czwartek, 4 listopada 2010

Facet z przystanku

Widziałam dziś na ulicy mężczyznę. Stał spokojnie na przystanku autobusowym, w rękach splecionych za plecami trzymał książkę. Taki normalny facet. Ani nie brzydki, ani oszałamiająco przystojny. Zwyczajny, nie nudny, ale też nie super interesujący. Nie niski, nie wysoki. Taki sobie normalny facet wyglądający tak, jak powinien wyglądać facet w jego wieku. Z pogodnym obliczem.

Widok ten obudził we mnie ogromną tęsknotę. Za takim właśnie, na wskroś normalnym facetem. Takim odpowiednim w każdym calu, wzdłuż i wszerz znajdującym się na właściwym miejscu o właściwej porze. Tutejszym, swojskim, z pogodnym obliczem, przy którym wszystko ma swoje miejsce i jest na swoim miejscu.

poniedziałek, 1 listopada 2010

Święto

Jeden dzień świąteczny i brak spamu w skrzynce.
Tej wirtualnej i tej prawdziwej również.
Święto.