czwartek, 27 października 2011

Niedziela, 23.10.2011, godz. 9:00

Tak wyglądał świat w niedzielny poranek. Po ładnej, ciepłej i słonecznej sobocie miałam nadzieję, że niedziela również taka będzie. Zwłaszcza, że zaplanowana była wycieczka i jak widać rano słońce usiłowało się przedrzeć przez chmury. Było tak pięknie, zimno, pusto, szron na trawie, że aż musiałam to uwiecznić.


A to już osławiony Szlak Golędzinowski, a przynajmniej jego fragment. Jazda tamtędy, ciut świt rano w niedzielę sprawia mi tyle frajdy! Niestety tym razem nie było sarenki. Mijałam tylko rybaków i takich, co to się wybrali na jogging na Szlak.Widok, jak w środku wsi, nie do wiary, że to środek miasta.

6 komentarzy:

  1. A czemu Szlak Golędzinowski jest 'osławiony'?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest osławiony przeze mnie w opowieściach ustnych i na moim blogu. I jeszcze pewnie będzie, więc nie ma co szukać synonimów. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. przemierzyłżem go raz, ale o zgoła odmiennej porze roku :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jakoś (p)omijałem do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sarenka jak sarenka, ostatnio z Tomim wpadliśmy na łosia... i wcale nie jeździliśmy po Kampinosie! ;)

    OdpowiedzUsuń