środa, 9 lutego 2011

Literatura skandynawska

Poznałam książki śp. Stiega Larssona, mam rzecz jasna na myśli Trylogię Millennium: "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", "Dziewczyna, która igrała z ogniem" oraz "Zamek z piasku, który runął". Zwłaszcza ta pierwsza część, zresztą zgodnie z tytułem, traktuje o tym, o czym ja teraz napiszę. Teraz słucham audiobooka Leifa GW Perssona "Między tęsknotą lata, a chłodem zimy" - podobno to też ma być trylogia policyjna, o zabójstwie Olofa Palmego, premiera Szwecji. Te książki są do siebie podobne, trochę to nudne, przyznaję. Ale zwróciłam uwagę, że i Larsson i Persson (kurde, Lasse, Bosse i Olle - jak w "Dzieciach z Bullerbyn"...) piszą o przemocy wobec kobiet. Konkretnie o praktykach seksualnych, w których mężczyzna dominuje kobietę, stosując wobec niej przemoc fizyczną. I tak mnie zastanawia, czy tak jest w całej Szwecji, albo szerzej Skandynawii? Czy to tylko swoista moda wśród współczesnych autorów z tamtego rejonu świata? Wiadomo - BDSM jest teraz bardzo popularnym tematem, a seks zawsze się dobrze sprzedaje. Generalnie z tego, co czytam w tych książkach, to w Szwecji ogromną wagę przywiązuje się do wolności obywatelskich. I tak się zastanawiam, czy to nie jest przypadkiem jeden z przejawów, kiedy nadmiar wolności wychodzi ludziom bokiem? Jeśli ktoś nie wie, o czym mówię, to proponuję spojrzeć na Amerykanów i wszystko będzie jasne - oni swoje wolności doprowadzili do absurdu. Wracając do lektury skandynawskiej - muszę spróbować jeszcze czegoś innego, bo mam stanowczo zbyt duży rozdźwięk między Astrid Lindgren, a Leifem Perssonem, czy Stiegiem Larssonem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz