Niech mi ktoś po dzisiejszych kwalifikacjach do GP Belgii powie, że zamiana Nicka Heitfelda na Bruno Sennę była złym posunięciem!
Niestety, Heitfeld potrafi tylko mówić o jeżdżeniu bolidem. Owszem, team postąpił trochę nieładnie tak znienacka odstawiając go od wyścigów, bo jakby nie było jest on zakontraktowanym podstawowym kierowcą, nie np. testerem. Według mnie jest to jedyne, o co może sądzić się Nick i chyba o to właśnie poszło. Jak wspomniał Borówa - dwa melony erło piechotą nie chodzą. A cha, no i jeszcze perspektywa braku możliwości dalszego zatrudnienia w F1. Ale nie dlatego, że nikt nie będzie chciał zatrudnić kierowcy, który ze wszystkim lata do sądu. Nikt nie będzie chciał zatrudnić kierowcy, który nie przynosi wyników, a Heitfeld nie jest nawet dobrym wyrobnikiem. Jest jedynie mocny w gębie.
W Renault ewidentnie brakuje Roberta - gościa, pod którego tworzony był ten piękny, czarno-złoty bolid - co do tego nikt nie ma wątpliwości. Wiem też, że jedna jaskółka wiosny nie czyni - pamiętam, jak kiepsko szło Sennie testowanie w Renówce przed wakacjami - a kwalifikacje, to nie wyścig. Niemniej jednak dziś powiało nadzieją, że za kierownicami obu bolidów Lotus Renault zasiedli nareszcie kierowcy, którzy starają się wycisnąć z nich wszystko, co się da. Obu bolidów. A Nickowi życzę sukcesów w DTM-ie, może tam się wreszcie odnajdzie.
"Robert, Nick Cię nie zastąpi". Bruno Senna bezproblemowo wszedł do Q3 i nawet przez chwilę był w połowie 1-szej dziesiątki. Nick w najlepszym razie byłby pewnie 13-ty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz