sobota, 19 listopada 2011

Rajcatovy protlak


Może to i nieładnie śmiać się z języka obcego, zwłaszcza jednego z naszych sąsiadów, ale chyba każdy przyzna, że język czeski potrafi Polakowi dostarczyć niezapomnianych wrażeń. Na zakupionym przeze mnie pudełku przecieru pomidorowego widnieją słowa: rajcatovy protlak; zpracovana zelenina jednodruhova. Co to znaczy łatwo zgadnąć, ale jak to brzmi! Smacznego.

PS.
Już chyba wiem, skąd ta uśmiechnięta buźka na pudełku.
Swoją drogą ciekawe dlaczego to się nazywa "Happy Frucht", a nie "Happy Fruit" albo "Frohe Frucht"? Wymieszane takie, jak we wspólnej Europie...

7 komentarzy:

  1. Jako że w Czechach bywam dość regularnie (tzn przynajmniej raz w roku), dowiedziałem się od lokalsów, że polski też ich bawi, acz nie ma takiego kultowego statusu i nie zmyślają nieistniejących wyrazów (jest w u nas cała gama dowcipów, np że "wiewiórka" to po czesku "drevni kocour", co oczywistą nieprawdą jest, gdyż wiewiórka to "veverka" - niestety, niektórzy wierzą w te głupoty). Może jesteśmy zbyt smutnym i zacofanym narodem, żeby się z nas śmiać. Chciałbym, żeby pewne elementy życia społecznego były u nas takie, jak tam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję Marcinie, że nie poczułeś się dotknięty tym wpisem, bo Twój komentarz brzmi jakoś tak bardzo poważnie, prawie jak reprymenda.
    Zawsze zastanawiałam się czy Czechów tak samo śmieszy nasz język i dzięki tobie wiem, że tak. A jeśli natomiast komuś brakuje inteligencji, by poznać się na dowcipie, to cóż... Nic na to nie można poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie nie, wcale się nie poczułem, tylko ostatnio byłem świadkiem - siedząc w knajpie - jak jakiś chłopak wciskał lasce kity, najzupełniej na poważnie, że gołąb to "dachovy obsranec" itp. Tak samo cytat z Hamleta wcale nie brzmi "bytka czy nieytka..." - może to i śmieszne, ale trochę mnie denerwuje, że ludzie w to wierzą. Stąd mój poważny, choć nie do końca zamierzony, ton :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, zaraz mi powiesz, że "Batman" też nie jest "Myszoptica-czeławiek"... Trudno, przeżyję. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taa... a Holoubek to nie gołąbek :P
    Znam Czechów i Czechy (a nawet jeszcze Czechosłowację) od lat - i oni generalnie się dziwią, że nas śmieszy ich język. Ale co ja mam zrobić biedny miś, jak sympatyczna dziewczyna życzy mi 'dobreho chut' (hgw jak to się pisze). Niestety, nie zachowałem się wtedy poważnie, przyznaję się bez bicia.
    PS. Tak, Lord Vader faktycznie nie mówi 'ja sem twoj tatinek, luke'

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak samo pornosy nie mają grand finale w postaci "pozor, budu triskat" - niestety, te wszystkie pseudoslawistyczne opowieści można włożyć między bajki. Ale czeski język jest piękny i wielką radość sprawia mi słuchanie go i czytanie, nawet jeśli części nie rozumiem.

    Bo kolejnym mitem jest to, że polski jest w zasadzie taki sam jak czeski. Proponuję kupić pierwszą lepszą gazetę i udawać chojraka.

    OdpowiedzUsuń
  7. To absolutnie prawda, że się tylko wydaje, że człowiek rozumie prawie wszystko. Już prędzej tak jest ze słowackim. Na szczęście bardzo przyjemnie się konferuje z Czechami - oni po swojemu, my po swojemu i gadka jakoś idzie. A jak obie strony znają jeszcze rosyjski, niemiecki lub angielski to już w ogóle luzik ;)

    OdpowiedzUsuń