poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Rozmiar ma znaczenie

Wybrałam się wczoraj kupić buty. Noszę 39, więc taką parę sięgnęłam sobie z półki, ale po przymierzeniu okazały się trochę ciasne, więc je odstawiłam i sięgnęłam rozmiar 40. Tym razem przymierzyłam tylko prawy but. Stwierdziłam, że mi odpowiada, dobrałam drugi z półki, obejrzałam obydwa dokładnie z zewnątrz, włożyłam do koszyka, zapłaciłam i wróciłam do domu. 
W domu postanowiłam założyć oba buty, żeby je trochę rozchodzić, zanim zacznę ich normalną eksploatację. Prawy był ok, ale lewy dość ciasny. Pomyślałam sobie, że jednak przymierzanie butów je rozciąga i zupełnie wypacza odczucia, jak się zakłada nowe. Minęło jednak trochę czasu, prawy but był wciąż ok, ale ten lewy cały czas mnie cisnął. Wreszcie przyszło mi do głowy przyjrzeć im się dokładnie i po raz pierwszy wydało mi się, że nieco się od siebie różnią. A potem zajrzałam do środka. Prawy był w rozmiarze 40. Lewy 39. Wycieczkę do sklepu musiałam odbyć jeszcze raz. Dwa razy w życiu postanowiłam nie mierzyć na miejscu w sklepie obydwu butów z pary - pierwszy i ostatni.

4 komentarze:

  1. Właśnie próbuję zmienić swoje malkontenckie podejście do butów opisanych na pudełku, paragonie oraz swojej podeszwie jako 45, a będących ku przerażeniu moich stóp rozmiarem co najwyżej 43,5. Boli.

    Auuuaaaaaaa!!!

    Chińczycy, oni zawsze znajdą sposób by zepsuć coś, czego jak od urodzenia sądziliśmy zepsuć się nie da.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym móc napisać Ci w odwecie, że tak kończą ci, którzy kupują buty na Allegro, ale zważywszy na treść mojego posta nie napiszę.
    Z tego samego powodu nie mogę Cię też zapytać z wyrzutem: to nie przymierzałeś?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak krawiec kraje jak mu materiału staje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że nie rozumiem...
    Znaczy nie tak, rozumiem powiedzenie, ale nie rozumiem, dlaczego je tu przytaczasz. Do czego pijesz?

    OdpowiedzUsuń