piątek, 10 maja 2013

Tęsknię za Ikarusami

Czy ktoś z Was się może orientuje czy obowiązuje jakieś rozporządzenie, że np. do określonej daty kierowcy mają obowiązek włączać ogrzewanie w autobusach? Czy oni tam mają limit węgla do wykorzystania i grzeją dopóki go nie zużyją?
Jechałam dziś (i nie tylko dziś) do pracy autobusem, w którym kierowca po odjeździe z przystanku na pętli zamknął okna i wywietrzniki dachowe i włączył klimatyzację. Klimatyzacja działała z nawiewem ciepłego powietrza! Za oknem jest dzisiaj +16 stopni!
Przesiadłam się później na inną linię, podjechał nowy przegubowy MAN, w którym kierowca nic nie włączył. Dobrze, że chociaż okna można było otworzyć, ale to i tak dawało niewiele, gdy autobus stał w korku.

Codziennie podróżując komunikacją miejską zastanawiam się czy to tak trudno ogarnąć kierowcy, że JEST CIEPŁO i NIE POTRZEBA OGRZEWAĆ wnętrza autobusu? Czy on sam nie czuje, że na zewnątrz jest już CIEPŁO? Naprawdę prowadzi mnie to do wniosku, że oni mają nakazane włączać ogrzewanie, bo normalnie wolno myślący i średniointeligentny człowiek sam powinien się połapać w kwestii temperatur. Argument, że pasażer może poprosić o włączenie klimatyzacji - chłodzenia bądź ogrzewania, stosownie do potrzeb - nie jest dla mnie trafny. Wszyscy żyjemy w tym samym miejscu, w tej samej temperaturze dookoła nas i kierowcy doskonale wiedzą, że wnętrze pojazdu nagrzewa się szybciej i bardziej, bo taka jest jego specyfika.

Nie mam alternatywy, muszę jeździć komunikacją miejską. Czy naprawdę za każdym razem, każdego roku musi się powtarzać ta sama historia?

Naprawdę tęsknię za Ikarusami. Nie dość, że miejsca było w nich więcej, to jeszcze okna były na pół ściany. Zachciało nam się nowoczesności, psia mać, ale jak widać nie dorośliśmy jeszcze do niej. Europejska stolica, to brzmi dumnie, nie?

3 komentarze:

  1. Nie chcę generalizować, ale czasem odnoszę wrażenie, że prowadzący pojazdy komunikacji miejskiej (tudzież osoby zarządzakące tą komunikacją) powinni być przeszkoleni na okoliczność posiadania schorzeń umysłowych.

    Za oknem upał, w środku klimatyzacja taka, że człowiek marznie. Albo zupełnie na odwrót - jej brak, przy czym otwieranie okien jest niemożliwe bądź niewiele daje, ze względu na ich mikroskopijne rozmiary.

    Ostatnio jestem cięty na kierowców autobusów. Ale to temat na inną dyskusję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, Marcinie, nie wiem... Nie ogarniam tej kuwety. Kierowca wychodzi przecież na zewnątrz pojazdu, wie, że napierdala słońce i jemu też jest ciepło, jeśli nie gorąco. A jednak potem zamyka drzwi autobusu i włącza ciepły nawiew. Nazywam takich miłośnikami smrodliwego ciepełka.
    No i do kurwy nędzy co to za pomysł, że pasażer może poprosić kierowcę, żeby ten włączył klimę? Czy to znaczy, że kierowcy brakuje wyobraźni i pomyślunku, aby zrobić to samodzielnie, bo w autobusie nie da się wytrzymać? Ja MUSZĘ MU POWIEDZIEĆ, żeby to zrobił? Bo sam na to nie wpadnie, nie?
    Otóż robię to bardzo rzadko. Dlaczego? Bo już nie raz nasłuchałam się o swojej inteligencji i takich tam. Nie chce mi się za każdym razem użerać z kierowcą. Kiedyś byłam już bliska wybicia szyby w autobusie, bo Pan Kierowca nie chciał uruchomić klimatyzacji w upał, chociaż prosił go o to CAŁY AUTOBUS, a ludzie byli bliscy omdlenia. I nie, nie dało się otworzyć okien, żar lał się z nieba, a autobus był szczelnie zamurowany. Zajebiście, nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. M.in. dlatego chodzę na piechotę, kiedy tylko mogę (tzn. o ile się nie spieszę na spotkanie/pociąg etc.). I mam na myśli Łódź, bo Sieradz jest takim małym miastem, że tu wszędzie można na piechotę. Ale to samo jest w pociągach - ciepło: grzeją, zima - ogrzewanie wyłączone.

    CR

    OdpowiedzUsuń