niedziela, 12 maja 2013

Imported from Poland

Oglądałam wczoraj program o ratownikach na motocyklach z Wielkiej Brytanii. Lubię ten temat, w Polsce też jest taka grupa w Krakowie zdaje się, nazywa się R Kwadrat. Ratownik na motocyklu łatwiej przeciśnie się w ruchu ulicznym, a przez to szybciej dotrze do osoby poszkodowanej i udzieli pomocy zanim przyjedzie karetka, która będzie mogła ewentualnie zabrać poszkodowanego do szpitala. 
A zatem ratownicy przemierzają ulice i okolice Birmingham niosąc pomoc w różnych przypadkach, aż wreszcie jeden z nich odpowiada na wezwanie do człowieka, który przewrócił się na ulicy, na przystanku. Podjeżdża na miejsce i faktycznie - pod ławką na przystanku leży facet. Ludzie dookoła mówią ratownikowi, że gość jest pijany. Ratownik sprawdza to samodzielnie i rzeczywiście. Swoją drogą mają tam takie fajne urządzenie, które działa podobnie jak to stosowane przez cukrzyków - nakłuwa się palec i pobiera kroplę krwi do specjalnego paseczka. Paseczek umieszczony jest w urządzeniu, które odczytuje poziom alkoholu. Nie trzeba użerać się z pijanym, który nie jest w stanie dmuchnąć w alkomat, ani wieźć go od razu na badanie krwi. Stan trzeźwości można szybko określić na miejscu, a dopiero potem, w celach dowodowych, zabrać na badanie. 
Gościu nawalony jak szpadel, nie może się podnieść, żeby usiąść na ławce. Ratownik usiłuje nawiązać z nim kontakt, ale szybko okazuje się, że gość słabo mówi po angielsku... Czy już domyślacie się puenty? Kilka sekund po tym, jak pomyślałam, że to Polak, ratownik zapytał gościa Polish? Polski? Tak, to był nasz rodak kochany. Kurtyna.

2 komentarze:

  1. Typowy polski facet, po prostu. Pamiętam: FSM is looking on you and saying: "I'm saving this girl for a British boy." ;-)

    CR

    OdpowiedzUsuń
  2. Z pewnością nie chodziło jednak o towar eksportowy w postaci pijanego Polaka, który szlifuje bruki w Birmingham. ;-)

    OdpowiedzUsuń