środa, 1 sierpnia 2012

Warszawskie Dzieci

Refren tej piosenki zapadł mi w pamięć i serce jeszcze kiedy byłam dzieckiem. Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew. Nie znając pełnego tekstu dosyć długo żyłam w przekonaniu, że jest to faktycznie piosenka o dzieciach - żołnierzach. O Małych Powstańcach, w za dużym hełmie i ze zbyt ciężkim karabinem. Dopiero później dotarło do mnie, że to piosenka o Warszawiakach w ogóle, o mieszkańcach - dzieciach tego nieśmiertelnego miasta. Oczywiście dzisiaj stolica nie ma już w świadomości społecznej takiego dużego znaczenia. Ale wtedy i ludzie byli nieco inni i czasy były zupełnie inne. Trwała wojna, Polska zniknęła z mapy Europy i była tylko tam, gdzie byli Polacy. A stolica była wielkim symbolem, tak jak symbolem było zdobycie Berlina. Dzisiaj, 70 lat po wojnie, siedząc w wygodnych fotelach, w bezpiecznych domach możemy sobie dyskutować czy Powstanie było słuszne czy nie (przyznam szczerze, że byłabym zdziwiona, gdyby nie wybuchło). Ale wtedy tak trzeba było. Wtedy najważniejsze było pokazać, że jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Dzisiaj nikt nie zastanawia się nad sensem tych słów. Dzisiaj na szczęście nie mamy pojęcia jak bestialskie, prymitywne, okrutne i ciężkie były tamte czasy. I jak bardzo musiał ich cieszyć widok biało-czerwonych flag zatkniętych na budynkach, po pięciu latach wojny. 

Mural na ogrodzeniu warszawskiej Polonii przy ul. Konwiktorskiej nawiązuje tematycznie do Powstania Warszawskiego. Zawsze mi się podobał. Autorami są Rafał Roskowiński i Adam Walas.

 
 
 







3 komentarze:

  1. Też myślałem dawno temu, że to piosenka o dzieciach. Jednak ten muralizm i cały fetyszyzm powstańczy wydaje mi się nieco niezdrowy z powodu braku rozsądku i proporcji. Jakieś siatki z logo PW, balet (WTF?) i ogólna egzaltacja. Z całym szacunkiem dla wydarzenia, ale zamiast obchodów miejscami robi się z tego przaśny jarmark.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i tak, ale trzeba na to pozwolić. Od wydarzeń Powstania Warszawskiego dzieli nas już prawie 70 lat. Tamte czasy dla współczesnych gówniarzy to zamierzchła przeszłość. Ba! to już dla mnie były dość odległe czasy. Jeśli więc nie będzie podejmowania prób "tłumaczenia" Powstania (zresztą nie tylko Powstania) na inne, współczesne języki, to będzie ono coraz trudniejsze do przyswojenia dla następnych pokoleń. Mnie ta festynizacja za bardzo nie przeszkadza. Bardziej mi zawadza przesadna egzaltacja, co jak na mnie jest bardzo zaskakującym zjawiskiem. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ja nie neguję faktu, że jakoś to trzeba podać i tak jak w muzeach robi się pod gówniarzerię specjalnie ekspozycje "multimedialne", tak i Powstanie Warszawskie trzeba jakoś sprzedać. Chodzi mi raczej o w/w egzaltację oraz o brak proporcji między obchodami powstania a innymi rocznicami, które są marginalizowane.

    OdpowiedzUsuń