sobota, 14 kwietnia 2012

Być jak Ziva David

Nie polubiłam tego serialu, kiedy zetknęłam się z nim w telewizji. Sądziłam, że będzie gorszą imitacją J.A.G., którego swego czasu bardzo lubiłam. Kiedy więc widziałam charakterystyczną czołówkę natychmiast zmieniałam program. Aż obejrzałam odcinek Dead man walking i przepadłam. Czy na zmianę mojej decyzji wpłynął przystojny pan porucznik, romantyczna historia miłości, która nie ma szans rozkwitnąć, a może postać oficera łącznikowego Mossadu? Nie wiem. Najważniejsze, że ta postać stała się moją ulubioną i jest mi bliska. Teraz jestem w połowie 9 sezonu NCIS i już żałuję, że zaraz się skończy. 
W Dead man walking Ziva spisuje czym zajmował się niejaki Roy w ciągu ostatnich 24 godzin.W pewnym momencie pan porucznik mówi, że umył zęby i położył się spać, bo rano wstaje, żeby pobiegać. Ziva pyta, o której wstaje. 5:30 - pada odpowiedź. Ziva uśmiecha się pod nosem notując i mówi: "I thought I was the only one who gets up too early to excersise" (Sądziłam, że tylko ja wstaję zbyt wcześnie, żeby poćwiczyć). Potem okazało się, że państwo mijają się rano biegając swoje trasy po mieście. Biegania nie lubię, bo mnie bardzo męczy, wole jazdę rowerem, ale zawsze się zastanawiałam nad tym wstawaniem o 5:30, żeby poćwiczyć. Wiem, że to tylko film, ale z drugiej strony znam ludzi, którzy o 6 rano wskakują do basenu, żeby popływać jeszcze przed pracą. Zawsze im zazdrościłam samozaparcia, dyscypliny i w ogóle pomysłu. Fakt, ja sama w sezonie przed 9:00 w weekend jestem już dawno na trasie rowerem i wracam, kiedy inni dopiero wypełzają na swoje rowery, ale to nie to samo. 
Mniej więcej dwa miesiące temu wreszcie zdecydowałam się na zakup wioślarza - takiego przyrządu do ćwiczeń stacjonarnie w domu. Fenomenalna sprawa i stwierdzam, że powinnam była go kupić już dawno temu. Korzyści z używania ergometru nie będę wypisywać, bo każdy, kto się trochę rusza wie, jak pozytywny wpływ ma to na nasze samopoczucie. Wiem, że najlepsze efekty spalania zbędnego tłuszczyku uzyskuje się ćwicząc na czczo, a ponieważ zawsze wcześnie chodziłam spać i wcześnie wstawałam... 
Już nie zazdroszczę Zivie i Royowi. Wstaję o 5:30, robię rozgrzewkę, siadam na 30 minut na wioślarza (w tym czasie zrobię około 500-600 pociągnięć), piję kawę, biorę prysznic, jem śniadanie (tłuszczyk spala się na czczo, ale potem trzeba uzupełnić braki, przede wszystkim glikogen w mięśniach) i spokojnie szykuję się do wyjścia do pracy. W wolne dni śpię dłużej i ćwiczę później (byle na czczo), albo robię dzień przerwy, albo ćwiczę po południu. Stukają się w głowę, kiedy mówię, że wstaję o 5:30. A ja mam mnóstwo energii i dopisuje mi dobry humor. Inaczej patrzy się na świat, kiedy człowiek ma świadomość, że jest w stanie "wstać zbyt wcześnie, żeby poćwiczyć".
Semper Fi.


Dopisek:
Nie wierzcie w powtarzaną opinię, że wiosłuje się z wyprostowanymi plecami. To bzdura! Wiosłując na ergometrze z wyprostowanymi plecami można załatwić sobie bardzo poważną kontuzję odcinka lędźwiowego kręgosłupa.  Wystarczy poczytać o tym, jak prawidłowo wykonywać to ćwiczenie i popatrzeć, jak pływają osady wioślarskie (nie kajakarze!).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz