środa, 25 stycznia 2012

"Taki sobie anty-ACTA manifest..."

He, kurczę... Zaczęło się od jednego komentarza, który brzmi: "Prawie Wszyscy są na NIE!". Jak zaczęłam odpisywać, to wyszło mi całkiem spore wypracowanie. Taki sobie anty-ACTA manifest. :-) I tak sobie pomyślałam, że zamieszczę zebrane moje komentarze do sytuacji z ACTA jako osobny wpis. Póki jeszcze WOLNO mi to zrobić, bo w przyszłości kto wie, może będę musiała usuwać takie komentarze, jak Szarego Burka...
Zatem: 

Po pierwsze: "prawie" robi wielką różnicę.
Po drugie: Pan Premier pokazuje, że ma nas - wolnych obywateli demokratycznego państwa - w dupie i butnie oświadcza, że się nie ugnie pod presją i ACTA podpisze.
Po trzecie: naprawdę nie chodzi tylko o to, że nie będzie skąd ściągnąć piosenki za darmo. Ta cała ACTA zalatuje totalitaryzmem w najgorszym wydaniu - permanentną inwigilacją obywatela na każdym kroku jego aktywności.
Po czwarte: mówi się o obronie praw twórców. A co z moimi prawami? Ktoś będzie śledził gdzie zaglądam, co czytam, sprawdzał moją pocztę? Heloł?!
Po piąte: i to nie jest mój pomysł, ale w dyskusji usłyszałam ciekawą kwestię, mianowicie wykonawcy piosenek żądają zapłaty za każdym razem, kiedy się tę ich piosenkę odtwarza. W takim razie dziennikarze, pisarze też powinni domagać się tantiem od bibliotek, gospodarstw domowych, od Ciebie i mnie za to, że przeczytałeś książkę, artykuł drugi i każdy kolejny raz. Przecież za powstały utwór czy tekst autor po jego wydaniu, czy to na płycie, czy drukiem otrzymał już zapłatę. Mało tego - muzyk wciąż zarabia na swoim kawałku grając go na koncertach, za które ludzie płacą kupując bilety. No to jak to jest?
Po szóste: Ok. Ocenzurujmy internet. ŻADNEGO miejsca, gdzie można znaleźć (już nie mówię ściągnąć, ale nawet posłuchać) muzyki, którą ktoś skomponował. Nie ma i już. W sklepie przy półce nie ma zestawu do odsłuchiwania płyt - kupujesz w ciemno. I MUSISZ kupić płytę, za jej nominalną cenę w sklepie. Nie ma innej możliwości. Jak sądzicie, jak długo wytrzymaliby artyści, zanim nie podniósłby się płacz, że nie mają z czego żyć?
Ktoś tu zapomina, że wymienianie się darmowymi plikami w necie jest ostrzem obosiecznym. Zgoda, z jednej strony to piractwo, bez dwóch zdań. Ale to piractwo sprawia również - paradoksalnie - że "w uznaniu zasług" twórcy ludzie idą do sklepu kupić oryginalną płytę, na której znajdą jeszcze zazwyczaj jakieś bonusy oprócz samej muzyki czy filmu. Tylko o tym mało się mówi.
Po siódme (w nawiązaniu do szóstego): skoro już mamy się tak rozliczać, jak centusie, to ZAPŁAĆCIE NAM WSZYSTKIM I KAŻDEMU Z OSOBNA ZA DARMOWĄ REKLAMĘ WASZEJ TWÓRCZOŚCI. Za każdy polecony klip, wrzucone mp3. Podzielcie się i Wy z nami pieniędzmi, które zarobiliście dzięki nam.
Po ósme: właśnie - jeśli nie wiadomo o co chodzi, to o pieniądze. Artyści wcale nie zarabiają najwięcej na swojej twórczości. Nie artyści, ale wytwórnie płytowe i inni pośrednicy. Komu więc będzie de facto służyć ACTA?
Po dziewiąte: Nic o nas bez nas. Podobno mamy demokrację, czyli z definicji "rządy ludu". Tymczasem ACTA jest przepychana na siłę i w ścisłej tajemnicy. Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale myśmy już przerabiali taki system, w którym rząd wiedział lepiej co jest dobre dla obywatela.
Po dziesiąte: Anonymous, hakerzy to tylko wierzchołek góry lodowej. To jedynie ci, których najbardziej widać. Społeczność internetowa, to nie bliżej niezidentyfikowana grupka oszołomów, którzy chcą za darmo ściągać pliki. INTERNAUCI to większość społeczeństwa. Internauci, to prawie cały świat. Z internetu korzystają osoby każdej płci, w każdym wieku, każdej orientacji politycznej, posiadający różne wykształcenie, status materialny itp, itd, długo by wymieniać. Autobus, którym jedziesz do pracy, metro, pełne jest Internautów. Uczniowie, studenci, pracownicy, szefowie. To nie jest JEDNA, konkretna grupa ludzi, o której można powiedzieć, że działa w obronie własnych interesów i której można łatwo zamknąć pysk. Internauci to cały przekrój społeczeństwa, we wszystkie strony. Dlatego jest to głos, którego rządzący - wybrani przez to społeczeństwo - lekceważyć nie mają prawa.
Premier Tusk mówi, że nie ugnie się przed szantażem. Anonymous to ci, którzy "robią szum", by zwrócić uwagę na problem. Cała reszta Internautów (przy czym nie mam wątpliwości, że Anonymous również) wytacza konkretne argumenty i domaga się rzetelnej informacji oraz poważnego traktowania. Nie jesteśmy bezrozumnym bydłem z kolczykiem w nosie, za który możecie nas wodzić. Nie będziemy siedzieć cicho. Nie chcemy żyć w strachu.

Jak jeszcze wpadnę na jakieś przemyślenia, to dopiszę. Wy też dopisujcie w komentarzach, póki Was jeszcze za to nie śledzą.

8 komentarzy:

  1. Nie mam kolczyka w nosie ani nigdzie indziej, ale odnoszę wrażenie, iż artyści to mają tu akurat niewiele do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystarczy jeden rzut oka na listę instytucji, które brały udział w tworzeniu ACTA po polskiej stronie. Lista dostępna bodaj na stronach Ministra Boniego, czyli nowopowstającego Min. Administracji i Cyfryzacji. Po jej przeczytaniu dokładnie widać komu zależy na wejściu czegoś takiego jak ACTA w życie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu ludzie nie wierzą politykom i mają obawy co do narastającej tendencji do globalizacji interesów kreowanych przez rządy bogatych lub silnych państw oczywiście wbrew miliardom ludzi .Nie wierzą politykom dlatego, bo to oni po części razem z bankami i spekulantami przyczynili się do kryzysu światowego. Dość już propagandy niektórych nieobiektywnych i stronniczych mediów którzy mają wyprane mózgi lub są częścią układu i piorą mózgi innym podając rewelacje i niewłaściwie pojęte i zrozumiane oraz źle przekazane wydarzenia i sytuacje na świecie . Dlaczego za błędy rządzących narodami , brak profesjonalizmu , wyobraźni ,obłudę - mają płacić przeciętni ludzie którym coraz częściej w imię jakiś źle pojętych interesów coś się zabrania i kontroluje czy wprowadza restrykcje oraz podaje się rewelacje często wyolbrzymione w mediach o których już wiadomo od wielu lat lub w celu prania mózgów .

    OdpowiedzUsuń
  4. Kraje które forsują restrykcje Acta to kraje bogate a więc ludzie nie są zainteresowani słuchaniem muzyki i oglądania filmów poza obiegiem sklepowym gdyż stać ich na zakup w sklepie .Przeciętny Niemiec w przeliczeniu do naszych zarobków zarabia 13 tysięcy zł jak poinformowano w telewizji dlatego podejrzane buszowanie w internecie jest mało prawdopodobne lub przypadkowe . Dajcie nam zarobić a będzie stać nas na zakup płyt ,książek ,filmów a nie szukanie okazjonalnie " przygód w internecie " . Politycy z ul. Wiejskiej i urzędnicy z Brukseli dają sobie podwyżki a nam każą zaciągać pasa i cieszyć się z wprowadzenia Acta .Nikt nie daje nam gwarancji ,że Acta w przyszłości nie posuną się dalej i nie będzie to kolejne wyrwanie pieniędzy od szaraka aby zasilić jakąś kasę i usuwanie jeszcze wolnych witryn ,stron ,blogów .

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie kraje forsują ACTĘ, tylko organizacje pragnące zwiększyć swoje przychody pod hasłem walki z piractwem. Poza tym w zasadzie się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Problem jest także w tym,że program Acta pod hasłem prasowym "zemsta na złodziejach "nie będzie rozróżniał czy ktoś ściąga sporo filmów i utworów muzycznych w celu komercyjnym - od tego co to robi to z ciekawości ,okazjonalnie ,sentymentalnie ,przypadkowo a nawet jednorazowo .W razie wykrycia intruza ściągającego nielegalnie pliki kara pieniężna będzie surowa dla aktywnego wyrafinowanego pirata jak i dla tego co robi to sporadycznie czy z silnej pokusy posłuchania np. ulubionego zespołu w dodatku dla siebie . Tych pierwszych wyczynowych złodziei jest mniej można powiedzieć jak na lekarstwo a większość to właśnie tacy jak my przeciętni ludzie i korzystający z komputerów .Gdyby iść takim tropem rozumowania ponad 70 % młodzieży ,studentów i starszych melomanów prędzej czy później wyłapie system inwigilacyjny lub antypiracki a technicznie jest to możliwe i są do tego odpowiednie oprogramowania komputerowe w rękach aparatu restrykcyjnego . Inaczej pisząc w ponad 70% komputerów w kraju a jest ich kilka milionów - ktoś przynajmniej jeden raz podejrzanie słuchał muzyki . A laicy to nawet nie będą wiedzieć czy ściągnięty utwór muzyczny jest legalny czy nielegalny czy są to dinozaury rocka a system ich wyłapie i zasili kasę organizacji Acta . Będziesz wciągnięty jako intruz do kartoteki piratów . W Polsce jak wiadomo w kraju jeszcze niezamożnym takich pospolitych ściągaczy plików może być sporo i kara może być bardziej dotkliwa niż kupienie w sklepie zbyt drogiej dla naszego portfela płyty ,książki , filmu .

    OdpowiedzUsuń
  7. Obejrzałam dziś na TVN kawałek programu "Drugie śniadanie mistrzów", w którym oczywiście nie mogło zabraknąć komentarza do protestów w sprawie ACTA. Pan Wiktor Zborowski powiedział jedną bardzo ważną rzecz. Stwierdził bowiem, że ci protestujący oczekują, że będą traktowani poważnie. Myślę, że to gdzieś umknęło Panu Premierowi w gąszczu wydarzeń między atakami hakerów na strony rządowe i usuwaniu przeszło 7.000 komentarzy na portalu społecznościowym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Według entuzjastów Acta kilka milionów ludzi w kraju to podejrzane osoby ? Odwołać Zdrojewskiego i Boniego - chórzystów dyrygenta Tuska którzy razem pieją z zachwytu ,że Acta są dobre dla ludzi a Ci co ściągają nielegalnie to złodzieje i źli ludzie !Szczególnie Boni jest osobą stronniczą ,niekompetentną w dalszej perspektywie pojmowania i konsekwencji działania Hard Acta .

    OdpowiedzUsuń