środa, 1 grudnia 2010

Zepsuty komputer

Zepsuł mi się domowy komputer.
Całkiem. Poczyniłam już przygotowania do wysłania go do serwisu. Zaistniałą sytuację cechuje mnóstwo minusów rzecz jasna, długo by wymieniać, ale wystarczy powiedzieć, że nie mogę posłuchać muzyki czy audiobooków, ani wygooglować czegoś na szybko. Poza tym są same plusy takiej sytuacji. Przede wszystkim - odzyskałam mnóstwo czasu! Nareszcie na przykład doczekały się uporządkowania papiery, które na to szczęście czekały już prawie rok. Okazało się, że ja jednak masę życia spędzam przed kompem i tak się teraz zastanawiam, czy go w ogóle naprawiać..? Ale nie, jest jeszcze na gwarancji, więc do serwisu wysłać trzeba, chociażby po to, żeby się owa gwarancja nie zmarnowała. Pocztę sprawdzam w pracy, posty publikuję też w pracy, komunikatora również używam tutaj. Jednym słowem istnieję od 8 do 16. Potem wychodzę do domu.
I podoba mi się to.

3 komentarze:

  1. Dlatego właśnie mam dwa ;) a i tak podpieram się jeszcze telefonem. Zdaje się, że wpadam w netoholizm czy cóś ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś ganiłam (goniłam) syna za zbyt długie przebywanie przy komputerze, a teraz sama jestem ganiona. Choćby w tej chwili: sprzątanie czeka a ja stukam po klawiaturze. Łoj, niedobrze...

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie. Kiedyś pożeraczem czasu była telewizja, dziś komputer. I jak widać wciąga każdego, bez względu na wiek.

    OdpowiedzUsuń