czwartek, 16 grudnia 2010

Neverending story, czyli kolejny odcinek "Sagi..."

Środa, godz. 9:00, siedzę w pracy, telefon.
- Dzień dobry, mam przesyłeczkę dla Pani.
- Dzień dobry. Zapraszam zatem po 17-tej, jak wrócę z pracy.
- Oj... A czy można by ją w razie czego zostawić u sąsiadów? (!!!)
- Może Pan próbować, ale wątpię, czy się to Panu uda. Poza tym, jeśli to mój komputer z serwisu, to wolałabym jednak, żeby trafił do mnie.
- No tak, to jest komputer. A może jakiś inny adres doręczenia?
Facet nie daje za wygraną. Pewnie, przywieź mi to do pracy, aja będę to ważące chyba tonę bydlę wieźć przez pół miasta do domu.
W końcu pada argument ostateczny:
- Bo my pracujemy do 16-tej.
- Ja też. I wcześniej niż o 17-tej (jak dobrze pójdzie!) nie będę w domu.
- A nie mogłaby Pani jakoś przyjechać do 16?
- Niestety nie.
Przesyłki niedoręczono. (Chociaż leciałam z pracy do domu z wywalonym ozorem).
(...)
Dzisiaj, 07:30, jestem w połowie drogi do pracy, telefon.
- Dzień dobry, mam przesyłeczkę dla Pani... (inny nr telefonu i inny głos).
- Zapraszam po 17-tej.
- Ale my pracujemy do 16.
- Ja też.
- A może jakiś inny adres doręczenia?
- Niestety nie.
- Może uda się Pani być jakoś wcześniej?
- Mam się zwalniać z pracy po to, żeby mógł mi pan dostarczyć przesyłkę?
- Niech się Pani postawi też w naszej sytuacji (!!!) Mam pracować ponad swoje godziny?
- Proszę zamówić kuriera, który dostarczy mi przesyłkę wieczorem.
- Wobec tego do widzenia.
- Do widzenia.
(...)
W ten oto sposób mój komputer, naprawiony w serwisie, już dwa razy był ładowany na samochód kuriera i co najmniej raz ponownie rozładowywany w magazynie firmy kurierskiej... Cierpnie mi skóra, na samą myśl...
Kiedy po przyjeździe do pracy skontaktowałam się z serwisem, który zajmował się naprawą i dowiedziałam, jaka to firma kurierska, to mi kapcie spadły. Bo zawsze uważałam ją za bardzo solidną i wiedziałam z całą pewnością, ze wożą przesyłki bez mała całą dobę, a tu taki afront i to serią.

2 komentarze:

  1. Trochę jest to tak, że kierowca decyduje (jeśli mu się chce). Sam miałem czasem kurierów o 17:30 czy później (zdaje się z UPS), ale nie da się ukryć, że generalnie ludzie narzekają na pocztę, a to bardziej firmy kurierskie traktują nas jak intruzów.

    W każdym razie jeśli to K-EX czyli dawny Kolporter to szybciej będzie kupić nowy komputer :))

    OdpowiedzUsuń
  2. To była firma UPS! Odnotowuję ten fakt z niedowierzaniem, bo w moim rankingu - prywatnym i służbowym - ta firma oraz DPD zajmują dwie czołowe lokaty, ze względu na swoja niezawodność i elastyczność. A tu taka niemiła niespodzianka...
    Na Kolportera szkoda słów, podobnie na Siódemkę...

    OdpowiedzUsuń