poniedziałek, 13 lutego 2012

Warszawa minus dziesięć

Wybrałam się na spacer. Jest niedziela, około południa. Świeci piękne słońce, ale jest zima i na termometrze około -10ºC. Odpowiednio ubrana wędruję sobie z jednego brzegu Wisły na drugi, odwiedzając znajome zakątki i porównując, jak zmieniły się zimą w stosunku do tego, co znam z lata.
Spacer zaczęłam od wizyty w zaprzyjaźnionej stajni przy Centrum Olimpijskim, kontynuując wzdłuż Wisły, aż do Mostu Poniatowskiego i Stadionu Narodowego. Całość zabrała mi około 4 godziny – od wyjścia z domu do powrotu do niego. Mniej więcej w połowie tego czasu poczułam, że byłoby fajnie zrobić dwie rzeczy: skorzystać z toalety oraz napić się gorącej herbaty. Nie była to paląca potrzeba, ale gdyby udało mi się wspomniane rzeczy osiągnąć reszta spaceru na pewno byłaby przyjemniejsza i być może trwałaby dłużej. Niestety. Zamknięty był barek przy stajni. „Syrenki” Pod Rurą nie sprawdzałam, ale obecni tamże rowerzyści sikali pod drzewem, więc pewnie też było nieczynne. Podobnie dwa przybytki przy zoo – jeden od strony Mostu Gdańskiego, drugi przy ul. Ratuszowej. Przy Stadionie Narodowym i na Rondzie Waszyngtona również nie było o czym marzyć. Przyszło mi do głowy, że jedyne miejsce, gdzie można się ogrzać, wysikać i napić ciepłej herbaty, to centrum handlowe. Wszystko inne odmawia współpracy w temperaturze minusowej. Zwyczajnie nie opłaca się otwierać i tracić pieniędzy na ogrzewanie drewnianej budki tylko po to, żeby sprzedać jedną herbatę zabłąkanemu, niedzielnemu spacerowiczowi. Spacerowałam po Warszawie. Europejska stolica. Porażka.

5 komentarzy:

  1. To raczej efekt tego, że u nas publiczne toalety się nie sprawdziły. Na tej trasie przy Wiśle chyba nawet jedna była. Ale od dawna żadna publiczna nie działa. Poziom dewastacji był tak straszny, narkomani, żulerka, tanie prostytutki, żal co się tam wyrabiało. To wszystko pozamykane. Jakie społeczeństwo, taka przestrzeń publiczna niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znaczy takie sprzężenie zwrotne. Coś w tym jest, co piszesz. Wszystko rozumiem i generalnie się zgadzam. Smutna konstatacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem że to kretyńsko brzmi, ale najszybciej chyba podjechać do metra, zrobić swoje i wrócić w to samo miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. tak... nie każdy wszak marzy by załatwiać swe potrzeby w środkach komunikacji publicznej, i to jeszcze przy ludziach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie musi być -10, przy "plusach" jest podobnie :-(.

    OdpowiedzUsuń