Gnębi nas susza, przez Wisłę można nieomal przejść suchą stopą z jednego brzegu na drugi. Znajomy opowiadał, że ostatnio na środku rzeki zawadził brzuchem kajaka o dno. Ja postanowiłam dołączyć do grona ciekawskich, którzy chodzą oglądać resztki przedwojennego Mostu Poniatowskiego, który wyłonił się na praskim brzegu. Moja decyzja była nader słuszna, jak się okazało, bo nawet jak na zamówienie wyszło słońce do robienia zdjęć. Oto kilka z nich:
Jak to przeczytałam w necie pod innym zestawem fotek:
"Przejść się po przedwojennym moście w 2011 roku - bezcenne".
A na koniec jeszcze kawałek mozaiki, która wspiera niewielką skarpę pod filarem. Ciekawe: również przedwojenna, jak szczątki obok niej, czy już współczesna?
Ła, co za dokumentacja :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale mię coś w gardle ściska, jak na to patrzę.
OdpowiedzUsuń@I am I: to był celowy zabieg, żebyś mi zazdrościł.
OdpowiedzUsuń@Marcin: może poluzuj krawat..?
Mój znajomy z Białegostoku (pozdro Zoltan) wysunął propozycję, że można by to obudować szklanymi taflami, coby było widoczne, jak już Wisła wróci.
OdpowiedzUsuńA to się nie udało, bo ja mało zazdrosny jestem. Podziwiam za to bardzo! Nawet cóś w naszym lokalnym tefałenie coś było, jakby czytali Twojego blogaska :)
OdpowiedzUsuńkrawat - ROTFL
OdpowiedzUsuńTo miał być taki żarcik. Mam tylko nadzieję, że Marcin się nie obraził. Skądinąd rozumiem ten jego ucisk w gardle, zresztą pewnie nie tylko ja.
OdpowiedzUsuńNa mało którym blogu nie ma tych zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńhttp://oknonamiasto.blox.pl/2011/12/Muzeum-pod-mostem.html
http://weldon-warszawa.blogspot.com/2011/12/mostowy-dylemat.html
Toć mówiłam, że dołączę do wianuszka. A jakie na most pielgrzymki przychodzą!.. ;-)
OdpowiedzUsuńNie używam krawata :-)
OdpowiedzUsuń