Usiłując rozmawiać z ludźmi dookoła mnie na temat wypadku Roberta Kubicy, a także czytając doniesienia medialne powoli tracę cierpliwość. Wybaczam Wam, że nie każdy jest ekspertem z zakresu Formuły 1, że wielu z Was ma bardzo (BARDZO) mgliste pojęcie o tym sporcie. Sama siebie do ekspertów również nie zaliczam mimo, że dzieje rywalizacji sportowej elity kierowców światowych śledzę od wielu lat i śmiem twierdzić, że składam te puzzle lepiej, niż większość z Was. Wiem o F1 więcej, niż przeciętny facet o samochodzie. O samochodach zresztą również zazwyczaj wiem więcej niż niejeden facet, ale teraz nie o tym chciałam.
Dziennikarze są dziennikarzami – ich robota polega na tym, by pisać o wszystkim, a sensacja najlepiej podnosi oglądalność. Chwytliwe nagłówki przyciągają wzrok, nawet jeśli później okazuje się, że tekst jest o pierdołach (patrz: Onet.pl). Dziś jest wtorek, Kubica miał wypadek w niedzielę rano, a ja zmierzyłam się już z tyloma przejawami ignorancji i braku wiedzy o sporcie wyścigowym, że postanowiłam się chociaż tutaj rozprawić przynajmniej z częścią z nich.
- „Kubicy grozi amputacja dłoni” - to pierwsza wiadomość, która zelektryzowała fanów Kubka i F1. Mało kto zwrócił uwagę na fakt, że nieco później w serwisach (np. na pasku informacyjnym na TVN24) zaczęła się pojawiać wypowiedź zdaje się Daniele Morellego, że jest to informacja nieco przesadzona. Była sensacja i poszła w świat.
- „Kubica trafił do szpitala w stanie krytycznym / nieprzytomny / w złym stanie psychicznym” - a w jakim miał trafić? Godzinę tkwił zakleszczony w aucie, które mogło się np. zapalić (historia motorsportu zna takie przypadki). Był pokiereszowany, tracił krew, a to pewnie skutkowało dalszym pogarszaniem się jego stanu zdrowia.
- „Kubica natychmiast po przebudzeniu pytał co z jego pilotem” - jakiż wzruszający przejaw odruchu ludzkiego serca u ciężko rannego człowieka! Kolejna sensacja. W Formule 1 kokpit jest jednoosobowy, więc nie ma się o kogo martwić w razie wypadku. Ale w samochodzie rajdowym jest ich zawsze dwóch i tak to już jest, że jeden będzie pytał o stan drugiego. Nikt obeznany z tym sportem nie robi z tego sensacji, jak i z tego, że pan Jakub Gerber, który nie ucierpiał w wypadku wydostał się z samochodu i natychmiast zaczął szukać pomocy. Tak to po prostu działa. Nikogo to nie dziwi.
- „48 godzin po wypadku Kubica zaskakująco szybko wraca do zdrowia” - patrz pkt. 2. Jeśli najpierw pogrzebaliście go żywcem, to jego powrót do normy można określać, jako cud.
- „Rehabilitacja potrwa co najmniej rok, albo dwa lata” - ktoś, kto to powiedział nie widział Michaela Schumachera prowadzącego Ferrari z potrzaskana stopą, skręconą śrubami. Działo się to niedługo po jego wypadku, podczas którego zderzył się czołowo z bandą, wjeżdżając pod barierę z opon.
- „Kiedy Kubica wróci na tor? A kiedy jest pierwsze europejskie grand prix? Za trzy miesiące. No to macie odpowiedź” - he, he, stary, dobry Flavio rozbawił mnie do łez, ale tego głosu było trzeba w tym całym użalaniu się nad losem Roberta. Oczywiście przesadził, ale ja Wam mówię, że Kubica wróci na tor jeszcze przed końcem tego sezonu.
W tym całym jeziorze sensacji tylko Włodzimierz Zientarski, człowiek obeznany ze światem Formuły 1 jak mało kto w Polsce i to światem sięgającym czasów, kiedy autorka tego bloga stawiała swoje pierwsze kroki w życiu, zatem tenże pan Zientarski powiedział prawdę o tym, co może się dziać w głowie Roberta. "- Jego stosunek do życia gwarantuje, że będzie szybciej gotów do startu niż mówią lekarze. Oni nie wiedzą z kim mają do czynienia - mówił w TVN24 dziennikarz motoryzacyjny Włodzimierz Zientarski komentując doniesienia włoskich lekarzy o czasie rekonwalescencji Roberta Kubicy. Jego zdanie podzielali kierowcy rajdowi Krzysztof Hołowczyc i Michał Kościuszko, według których Polak siądzie za kierownicą wcześniej niż za rok. - Kubicy nie będzie potrzebny nawet psycholog. On ma całą rękę w bliznach po wypadku z 2003 roku, ale włożył to sobie w mózgu do szufladki, której nie otwiera. On jest poza pewnymi wymiarami, to wybitny talent - mówił w "Rozmowie Rymanowskiego" w TVN24 Włodzimierz Zientarski."
Chciałabym, żebyście sobie wszyscy TE SŁOWA wbili do głowy i dobrze zapamiętali. Kubica ma tak odporna psychikę, że ten wypadek nie zryje mu berecika – udowodnił to w rozmowie z Flavio Briattore żartując, czy jego syn nadal jest taki gruby. Nie na darmo mówi się, że kierowcy Formuły Jeden to elita kierowców świata. Robert Kubica ma wszystko co potrzeba, by w tym sporcie odnosić sukcesy: ma refleks, jest opanowany, ma talent, wyczucie samochodu, chce zwyciężać i ma duszę fightera. Jest też – powtórzę – niesamowicie odporny psychicznie, dlatego wszyscy ci, którzy wieszczą mu potężne załamanie nerwowe przeżyją jedynie potężne rozczarowanie. Kierowcy rajdowi są sportowcami wyczynowymi, których proces rekonwalescencji przebiega z szybkością niewyobrażalną dla przeciętnego zjadacza chleba. Apeluję na koniec – nie powtarzajcie bzdur za mediami, nie ekscytujcie się tym, co w świecie motorsportu uchodzi za normalne. Nie powtarzajcie głupot, które mówią inni. Trzymajcie dzielnie kciuki za Roberta, żeby szybko wyzdrowiał.
Forza Kubica!
Też słuchałam komentarza Zientarskiego, jego wyjaśnień dlaczego tak się stało, i jestem, jak szanowna Autorka najbardziej skłonna j e m u wierzyć.
OdpowiedzUsuńAutorce oczywiście także :)
OdpowiedzUsuńUprzejmie Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńWiem, że starego Zientarę nie wszyscy chcą traktować poważnie, ze względu na historię z jego synem, ale ja proponuję po prostu oddzielić jego sprawy prywatne od wiedzy związanej z F1. A ta jest przeogromna i przebogata...